Jak widzę coś takiego pośród tysięcy innych wyrobów to natychmiast mam pewność że jest to wariatki Vivienne Westwood o której pisałam już wielokrotnie, że wkurza mnie najbardziej ze wszystkich projektantów bo funduje mi ciągłe huśtawki nastrojów, raz wyrzuciłabym w oburzeniu do śmieci to co stworzyła, to znów wprowadza w taki zachwyt że słabo mi, więc jednocześnie wielbię ją pasjami.
Tutaj sweterek zupełnie klasyczny, króciutki, zapinany z przodu cały w stylu lat 60-ch (szkoda że nie znalazłam zdjęć całości) i do tego taka spódniczka na turniurze dodatkowo udrapowana radośnie na pupie. To lubię, to wprawia mnie w dobry humor. Małpa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz