niedziela, 29 września 2013

Wygląd – część druga

Metkowcy 


To płaszcz z rosyjskiego sobola dla bogatych snobów, którego cena sięga 95 tys. dolarów (ten duży, nie wiem ile ten mały). Dzisiaj o metkowcach. Sama wymyśliłam te nazwę? Czy gdzieś już słyszałam? Czytałam? 
Marynarka Hermenegildo Zagna, buty od Louisa Vuitton, bielizna od Dolce&Gabbana, koszula od Gianni Versace a garnitur od Armaniego i jeszcze jakiś ładny dodatek marki Prada, a okulary słoneczne Tag Hauer, zegarek Patek Philippe a kurtka czy płaszcz Hugo Boss lub Calvin Klein … . Obłędne pieniądze! Jeśli ktoś wychodzi z jakiejś rezydencji w takim zestawie to ma i na to. Większości jednak nie stać, a mimo to za nic na świecie nie założą na siebie niczego bez markowej metki. O co w tym chodzi? O podniesienie własnej wartości. Nie bez powodu wielkie firmy wymyśliły swoje logo na wierzchu. To właśnie dla tych zakompleksionych, którzy muszą podciągnąć samoocenę w lustrze i oczach innych. Tylko komu imponują? Ano podobnym do nich. I tak się podglądają w tym swoim świateczku, kto ma droższą, lepszą firmę na sobie. 
Musi być koszmarnie dużo tych metkujących się (to już na pewno sama wymyśliłam), bo firmy markowe zbijają kokosy nawet w kryzysie światowym. 
Nie jestem totalną przeciwniczką markowych rzeczy, skąd, zawsze lubiłam dobre buty, dobre torby a już zupełnego świra miałam na super bieliznę (po co ci takie majtki, przecież tego nie widać – mówiła moja mama), ale żeby wszystko? W życiu. Już chociażby dlatego, żeby nie wyglądać jak cała reszta świata, bo przecież markowe, to również modne, ostatni krzyk mody i produkują ten krzyk w tysiącach, milionach. I podróby jeszcze, w miliardach, we wszystkich rozmiarach. Brrrrr!!!!


1 komentarz:

Adrian Moczyński pisze...

Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...